Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/242

Ta strona została skorygowana.

jedna i ta sama wątpliwość ich dzieliła... Był-to śmiertelny niepokój, była to rozkosz prawdziwa!
— Panie — odezwała się nakoniec panna de Verneuil głosem drżącym ze wzruszenia — jedynie troska o bezpieczeństwo pańskie przyprowadziła mnie tutaj.
— O moje bezpieczeństwo! — powtórzył z goryczą.
— Tak — odpowiedziała — dopóki ja pozostanę w Fougères, życie pańskie jest narażone, a ja kocham cię zanadto, żebym nie miała dziś jeszcze opuścić tych stron. Nie szukajże mnie pan tu więcéj.
— Odjedziesz, mój aniele!? — ja za tobą podążę.
— Za mną podążysz! To niemożebne! A Błękitni?
— Maryo droga! cóż jest wspólnego między miłością naszą a Błękitnemi?
— Mnie się zdaje, że niepodobna, abyś został we Francyi wraz ze mną, i jeszcze bardziéj niepodobna, żebyś opuścił Francyą wraz ze mną.
— Czy może być coś niemożliwego dla tego, który kocha silnie!
— Ach tak! to prawda i mnie się zdaje, że z tym warunkiem wszystko jest możebne! Wszakże i ja zrzekłam się ciebie przez miłość dla ciebie!
— Jakto!? niegdyś oddałaś się niecnemu starcowi, którego nie kochałaś, a dziś wzdragasz się uszczęśliwić człowieka, który cię uwielbia, którego życie-byś wypełniła i który przysięga, że tylko ciebie kochać będzie w życiu? Słuchaj, Maryo, powiedz, kochasz mnie?
— Kocham — odpowiedziała.
— A więc, bądź moją!
— Czyś zapomniał, że powróciłam do roli właściwéj mi zresztą, niecnéj i upadłéj kobiety, i że nie ja twoją lecz ty moim możesz zostać! Jeżeli chcę uciec przed tobą, to dlatego, aby na twoję głowę nie spadła wzgarda, na jaką ja zasługiwać mogę. Gdyby nie ta obawa, może być...
— Ale jeżeli ja się niczego nie obawiam...
— A któż mnie upewni? Jestem nieufna i w mojém położeniu któżby takim nie był?... Miłość, jaką wzbudzają istoty takie jak ja, nie jest trwałą, ale przynajmniéj w zamian zato powinna być zupełną i taką, aby mogła wynagrodzić nam i dozwolić znieść z radością niesprawiedliwość ludzką. Cóżeś uczynił dla mnie?... To, że mnie posiadać pragniesz!? Czy sądzisz, żeś się przezto podniósł o wiele wyżéj ponad innych, którzy mnie widzieli i pragnęli? Czyś dla godziny rozkoszy zapomniał choćby na chwilę o swoich Szuanach i przestał troszczyć się o nich tak, jak ja w chwili, gdy wszystko dla mnie było stracone, porzuciłam myśl o Błękitnych, których