Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/247

Ta strona została skorygowana.

I pokazał towarzyszom sakwę pełną sztuk złota, którą znalazł w kieszeni grubego jakiegoś człowieka ubranego czarno.
— Ale co on tu ma więcéj? — zawołał drugi wyciągając brewiarz z kieszeni zabitego.
— Oho! to prawdziwe szczęście! to ksiądz! — zawołał drugi rzucając brewiarz na ziemię.
— A to złodziéj jakiś — mówił republikanin ograbiający innego trupa — okradł mnie, tylko dwie sztuki sześciofrankowe ma w kieszeni!
— Tak, ale ma pyszną parę trzewików — wołał inny żołnierz zdejmując mu je z nóg.
— Będziesz je miał, jak przy podziale ci się dostaną — odparł jeden z kontrszuanów wydzierając mu je z rąk i rzucając na kupę już zgromadzonych z rabunku rzeczy.
Czwarty zbierał pieniądze, aby je potém rozdzielić pomiędzy wszystkich członków wyprawy. Gdy Hulot powrócił razem z młodym oficerem, którego ostatnia przeciw Garsowi wyprawa była o tyle niebezpieczną o ile bezużyteczną, znalazł około dwudziestu żołnierzy i ze trzydziestu kontrszuanów zgromadzonych około jedenastu trupów odartych i porzuconych w wąwóz pod płotem.
— Żołnierze — wykrzyknął Hulot surowo — zabraniam wam należeć do podziału temi łachmanami. Do szeregu i marsz!
— Mój komendancie — rzekł jeden z żołnierzy, pokazując Hulotowi trzewiki, z których wszystkie pięć palców wyglądało — mniejsza już o pieniądze, ale to oto obuwie — dodał pokazując kolbą karabina parę trzewików podkutych — przydałoby mi się bardzo!
— Jakto! chcesz włożyć na nogi trzewiki angielskie! — zawołał Hulot.
— Obywatelu komendancie! — rzekł jeden z mieszczan z szacunkiem — od początku wojny przywykliśmy dzielić się zdobyczą.
— To téż ja wam ciurom nie zabraniam trzymać się waszego zwyczaju — odparł szorstko Hulot przerywając mu.
— Słuchaj, chłopcze, masz tu oto sakiewkę a w niéj trzy złote sztuki! Trudziłeś się i podarłeś obuwie, naczelnik twój nie będzie się gniewał, choć ją weźmiesz — rzekł jeden z oficerów do bosego żołnierza.
W téj chwili Gudin zbladł i zachwiał się na nogach.
— To sakiewka mego stryja! — zawołał.
Mimo strasznego znużenia w pogoni za Garsem, młody oficer podbiegł do kupy trupów a pierwsze martwe ciało, jakie ujrzał, było rzeczywiście ciałem księdza Gudina. Gdy ujrzał twarz tę