Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/257

Ta strona została skorygowana.

dopóty, dopóki się to nie stanie, ja wierzyć temu nie będę. Któż mu powiedział, ile cię cenić trzeba!?
— Ależ, dziecię drogie, on nie tylko ma piękne oczy, i dusza jego jest piękną. Gdybyś go widziała tak, jak ja w niebezpieczeństwie! O! musi on mnie bardzo kochać, on, który jest tak odważny!
— Jeżeli kochasz go tak bardzo, dlaczego pozwalasz mu się tak narażać i jak możesz pozwolić, aby przychodził aż tu, do Fougères?
— Wszakże nie mieliśmy czasu pomyśleć nad tém, porozumiéć się, gdy nas ci zbójcy podeszli! Zresztą, czyż to nie jest nowym dowodem miłości? Czyż kiedykolwiek można dowodów tych miéć zadosyć! Tymczasem uczesz mnie.
Sto razy ruchem jakby elektrycznym niszczyła Marya najszczęśliwsze kombinacye układu włosów, jakie wynajdowała Fanszeta. Mimo wzburzenia uczuć i myśli, miała czas jeszcze pilnie baczyć na ponętne ułożenie swéj toalety. Zwijając pukiel włosów, lub wyczesując warkocz, aby mu nadać więcéj blasku, zapytywała się sama siebie, w błyskawicznych powrotach wątpliwości, czy margrabia jéj nie zwodzi, i przychodziło jéj na myśl, że podobna zdrada byłaby niewytłomaczoną wobec tego, iż narażał się na zemstę natychmiastową i łatwą, przybywając do Fougères.
Studyując w zwierciadle efekta spojrzeń, uśmiechów, zmarszczek czoła, gniewnych wybuchów, miłości, pogardy, wstrętu i namiętności, szukała w kokieteryi środka, za pomocą którego mogłaby jeszcze w ostatniéj chwili zgłębić duszę swego kochanka.
— Ty wiesz, co mówisz, i wiesz, czego chcesz, gdy pragniesz, aby to małżeństwo przyszło do skutku. Dzień ten jest ostatnim z dni wątpliwości. Jest on albo dniem śmierci mojéj albo naszégo szczęścia. Nieznośna mgła! — zawołała rzucając znowu spojrzenie na zasłonięty ciągle szczyt ś-go Sulpicyusza.
Wzięła się sama do układania firanek z jedwabiu i muślinu, które zdobiły okno, starając się udrapować je tak, aby w pokoju panowało tylko ulubione przez nią półświatło.
— Fanszeto — rzekła — zdejmij te drobiazgi, które tam zalegają kominek i pozostaw tylko zegar i dwa wazony z saskiéj porcelany, w których ułożę same kwiaty zimowe, jakie przysłał Korentyn... Wynieś z pokoju wszystkie krzesła, chcę, aby pozostała tu tylko sofa i jeden fotel!... Jak skończysz to, com ci kazała, wyczyść szczotką ten dywan tak, aby odświeżyć jego kolory... Potém obsadzisz świece w lichtarze i świeczniki!...
Marya długo i uważnie przyglądała się starym obiciom pokrywającym ściany tego pokoju, zanim, z wrodzonym sobie smakiem, umiała znaleść sposób zharmonizowania téj starożytnéj ozdoby