Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/57

Ta strona została skorygowana.

że jest kapitanem — zawołał śmiejąc się Gérard — jak gdyby stopień tutaj coś znaczył!
Powóz, około którego plątał się młody oficer, wiózł istotnie dwie kobiety, z których jedna wydawała się służącą drugiéj.
— Te kobiety chodzą zawsze parami! — zauważył Hulot.
Mały człowieczek, suchy i chudy, wlókł się na koniu obok landary, to wyprzedzając ją, to przyzostając w tyle; wszakże pomimo, iż zdawał się towarzyszyć uprzywilejowanym turystkom, nikt nie spostrzegł dotąd, ażeby wymienili pomiędzy sobą jedno słowo. To milczenie, dowód pogardy albo czci, bagaże i pudła téj, którą komendant nazywał księżniczką, wszystko, aż do kostiumu jéj „kawalera“, burzyło żółć w Hulocie. Kostium nieznajomego przedstawiał wierny obraz mody, która wydawała podówczas karykatury Inkrojablów. Wyobraźmy sobie postać okrytą w surdut, którego rękawy były tak krótkie, że pozwalały dostrzedz pięć albo sześć guzików u kaftana, przeciwnie zaś poły tak długie, że przypominały ogon sztokfisza, porównanie dotąd używane w ich opisach. Olbrzymi krawat dokoła jego szyi zakreślał taką obfitość konturów, że drobna główka wyzierająca z tego labiryntu muszlinów, usprawiedliwiała porównanie gastronomiczne kapitana Merle’a. Nieznajomy miał pantalony obcisłe i trzewiki à la Suwarow. Olbrzymia kamea biała i błękitna służyła za spinkę u koszuli. Dwa łańcuszki od zegarka biegły równolegle od pasa; włosy spadające na dół jak korkociągi, u obu stron głowy, zakrywały mu prawie całe czoło. Nareszcie jako ostatnie upiększenie, kołnierze jego koszuli i surduta sięgały tak wysoko, iż głowa jego podobną się wydawała do bukietu włożonego w trąbkę z papieru. Dodajmy do tych jaskrawych szczegółów, które kłóciły się ze sobą, tworząc chaos kolorów i kształtów, ucieszną opozycyę żółtych pantalonów, czerwonéj kamizelki, cynamonowego surduta a będziemy mieli wierny obraz najwyższego tonu, któremu ulegali eleganci w pierwszych czasach konsulatu. Ten kostium w stylu barokko zdawał się wynalezionym na to, aby wystawiał na ciężką próbę wdzięk ludzkiéj figury i dowiódł, że niéma rzeczy tak śmiesznéj, któréj-by moda nie zdołała uświęcić.
Kawaler zdawał się dosięgać trzydziestu lat wieku, wszakże liczył dopiero lat dwadzieścia dwa; pozór ten zawdzięczał albo zniszczeniu zdrowia, albo grozom owéj epoki. Pomimo téj „empirycznéj“ toalety układ jego zdradzał pewną elegancyę, po któréj poznać było można człowieka dobrze wychowanego. Gdy kapitan znalazł się w pobliżu karety, „strojniś“ zdawał się odgadywać jego zamiar i ułatwiał mu zadanie powstrzymując krok swego konia; Merle, który rzucił nań spojrzenie szydercze, znalazł w nim jednę