Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Ale któżby zdołał odmalować jego niepokoje, jego udręczenia, kiedy upłynęło kilka dni, potem tydzień, dwa — trzy, a on nie otrzymał żadnej wieści od swej nieznajomej, która nie raczyła się nawet postarać o uspokojenie jego niecierpliwości.
Myśli miał dręczące.
— Co znowu! — mówił sobie. Więc odwołano się do mego honoru, do mojej prawości, jedynie dla zadowolenia przelotnego kaprysu kobiety bez zasad, kobiety złych obyczajów? Ale nie. Jestem niesprawiedliwy, niewdzięczny... Czułem przecież bicie jej strwożonego serca... O! moja cudna kochanko! czemu się chronisz przed moją miłością? Czemu wyniosłaś mnie na szczyt szczęścia, poto by zepchnąć w przepaść? Czy wspomnienie tych chwil, które przepełnia moją duszę i burzy spokój, nie ma żadnej władzy nad tobą?