— A cóż tak złego mu uczyniła? — spytała lekceważąco zagadnięta.
— Co złego? — wybuchnął Leon. Więc to nic nie znaczy, że tego człowieka ściga bez przerwy wspomnienie czarującej kobiety, której wdzięk i rozum wznieciły w jego sercu gorącą miłość — której posiadanie stało się dlań rozkoszą, gdy ona tymczasem unika jego widoku, ucieka przed jego uczuciem? Że rozpaliła jego uczucia poto jedynie, by go rzucić na pastwę żalu, a utrzymuje z nim stosunki tylko dla rozżarzenia jego miłości, którą lekceważy? On uważa się za jej małżonka — jest ojcem jej dziecka, a nigdy może nie ujrzy tych istot, będących przedmiotem tak naturalnego uczucia. Nie wie gdzie one są, a sam jest pod niewidzialnym nadzorem; śledzą go, znajdują, rozporządzają się jego osobą; narzucają mu obowiązki, temu najnieszczęśliwszemu z nieszczęśliwych, który wie, że nie otrzyma w nagrodę szczęścia rodzinnego, jakie dla wszystkich jest dostępne — dla wszystkich, z wyjątkiem jego jednego tylko...
— Przyznaj pan jednak, że jest w tem trochę przesady; bo i dlaczego nie miałby się ożenić?
— Ach! czyż to możliwe dla niego, pani? Przypuściwszy nawet, że czas zatrze w jego pamięci wspomnienie tego szczęścia, jestże on wolny? Dopóki ta, którą kocha, pozostanie
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.