Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

Elinor dziękowała tkliwie za ten dowód przyjaźni, a pani de Gernancé z zadziwieniem i ciekawością, przyglądała się dziecku, które służący uważali za dziecko swej pani, i które ciągle szczebiocąc, wołało co chwila matki.
Kiedy powróciły do domu, pani de Roselis uśmiechając się, rzekła:
— Widzę twoje zdumienie i odgaduję ciekawość... Tak, moja droga, miałam tajemnicę, której nigdy nie byłabym śmiała wyznać przed tobą; ale jutro, dowiesz się o wszystkiem i poznasz powód mego smutku...
Pomimo znużenia podróżą, pani de Gernancé mało spała, bo ją dręczyła ciekawość poznania tajemnicy, której nie mogła odgadnąć.
Wstawszy nazajutrz bardzo wcześnie, poszła do pokoju Elinory, i razem wyszły do parku, żeby tam rozmówić się swobodnie. Pani de Roselis szła milcząca obok przyjaciółki, zakłopotana wyznaniem, jakie zamierzała jej uczynić.
Zaczęła wreszcie, wachając się trochę:
— Nie czas już ukrywać przed tobą tajemnicę, którą zawsze miałam zamiar ci odkryć, choć odkładałam wyznanie, pewną będąc, że nie pochwalisz mego postępowania... Ale wreszcie... trzeba ci powiedzieć... to dziecko, które cię tak zaciekawia... to moja córka... Chciałam być matką, a nie mogłam się zdecy-