Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

ce... Jakiż to nowy kaprys, skłania cię teraz, żeby mi ją ofiarować? Czy tak pewna jesteś, że zachowałem bez zmiany moje uczucia? Czy miałem ciągle żywić niedorzeczną miłość dla niewidzialnej istoty, która mnie porzuciła? Któż ci mówi, że się nie zmieniłem, że ja teraz nie zerwę tych więzów, które w tobie przedtem budziły odrazę, że i ja nie pokochałem mojej niezależności? Nie będzie mnie ona kosztowała tak drogo, jak ciebie...
Straszne te słowa ugodziły w samo serce nieszczęśliwą Elinor. Wesołość, radosne nadzieje, z jakiemi przybyła na bal, rozwiały się. Upokorzona słuszną surowością tych niespodziewanych wyrzutów, czuła, że opuszczają ją siły i odwaga.
Leon zobaczył, że się chwieje i poprowadziwszy ją do ławeczki stojącej na uboczu, usiadł przy niej. Na szczęście, łzy przyniosły jej ulgę.
— Ach! przebacz mi! — zawołał Leon, wzruszony jej szczerym żalem. Przebacz mi, ty, której pojąć nie mogę! Jakże żałuję mojej niewłaściwej surowości! Ale po tylu dowodach twojej obojętności, czy mogłem przypuszczać że odczujesz moje słowa?
Nalegał na nią, by zdjęła maskę, by mu pozwoliła odprowadzić się do domu. Miała przez chwilę chęć ukazać mu twarz, której widok rozbroiłby go odrazu, ale powstrzyma-