Ta strona została uwierzytelniona.
wolny... Ale może przynajmniej pragnąłbyś zobaczyć swoje dziecię?
— Czybym pragnął?! Ach! chyba nie wątpisz o tem.
— Przyjdź więc do mnie jutro na śniadanie, a zobaczysz dziecię.
Dała mu adres domu, nie wymieniając swego nazwiska.
— Moja służba będzie już uprzedzona — dodała — Wpuszczą cię bez trudności...
I odeszła, wzruszona do głębi duszy.
— Coby się było zemną stało — myślała z przerażeniem — coby się było stało, gdyby nie to, że szczęśliwy traf dał mi sposobność zjednania sobie pod inną postacią, jego szacunku i miłości?