Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.



I.

Wybiła północ, w całym Paryżu wrzało życie; wszyscy byli w ruchu, wszyscy zdążali na zabawę; był to ostatni poniedziałek karnawału.
Leon de Tréval, młody oficer konnicy poszedł na bal Opery. Błąkał się już przeszło godzinę, w tłumie, którego fale płynęły i odpływały w inne strony; nie znał nikogo, nie rozumiał niedorzecznych słów, rzucanych mu przez zamaskowane kobiety, dusił się od kurzu, topił od gorąca, odurzał go pisk nieustający, widm ubranych w czarne domina, i rozwarzając czy to może się nazywać przyjemnością zmierzał już ku drzwiom z zamiarem wyjścia.
W tej właśnie chwili weszły do sali dwie zamaskowane kobiety, wyróżniające się wdziękiem ruchów i postawy i wykwintnym strojem; prowadził je pod rękę towarzysz bez maski, bardzo szlachetnej powierzchowności. Pochlebny szmer powitał ich wejście, a gromad-