Tacowy korzec był w Brunsberku najmniejszy, im dalej od B. gdzie z początku biskup mieszkał, tem większy, największy w parafii klewkowskiej, klebarskiej i purdzkiej.
Co do pochodzenia naszego a-djalektu ze Śląska to znaną jest rzeczą, że kilku biskupów warmijskich pochodzi ze Śląska i że właśnie około roku 1300 sprowadzono do Warmji kolonistów niemieckich i polskich ze Śląska — może od Nysy, Prudnika itd.
Nasze a- i e-djalekty znajdziesz i dziś jeszcze na G. Śląsku. Po lewej stronie Odry mówią bańdzie, Jandra (Andrzej, u nas Jandrys), mniajso, rangka, gamba, jak n. p. w Opolskiem, Wielkostrzeleckiem, w Frydlądzie, w prudnickim i raciborskim powiecie. Z prawej strony Odry, jak w tarnogórskim i przemysłowych powiatach mówią e-djalekiem, w pszczyńskiem, rybnickim także, ale tu nadto sycą (syczą) tj. scypią (szczypią) jak nasi Mazurzy. Syczą także w kluczborskiem i oleśnickim powiecie; w Lublińcu mówią e-djalektem i nie „sycą“. W Opolskiem zaś i Wielkostrzeleckiem z prawej strony Odry mówią a-djalektem i nie „sycą“.
Miękczenie si i zi (psiwo, zino) zamiast ji nie zachodzi na Śląsku, jest to więc naleciałością z starodawnej pruskiej lub niemieckiej mowy. Kilka wyrazów ślązkich przypomina nasze stosunki warmijskie: starzyk, u nas grózek, dziadek, starka, u nas grózka, babka; księżoszek, u nas książulek; klebań, jak i u nas, co znaczy pleban (proboszcz, z łacińskiego plebanus, praepositus), falarz (dziekan) ze śląskiego fararz, fararzyk.
Wielce ciekawe byłoby tu zestawienie górnośląskich djalektów w porównaniu do warmijskich i do naszego mazurskiego djalektu.
Nie dziw tedy, że polscy Górnoślązacy poznają domową mowę swoją w naszych „Kiermasach“, jak się o tem sami wyrażają. Nasza mowa ludowa w a- i e-djalekcie robi na nich wrażenie swojskie i czu-