já rád — to bańdziewa mieli gości — tyle wujów i ciotków — tyle bratów i siostrów!“
Tymczasem Baśka woła już z daleka „Zitájcie u náju!“ i z ojczulkiem i Jankiem wita pierwszych gości na podwórzu, tak ich ściskając, że się oderwać nie może: „Jek my redzi ciotuchno, żeście przyjechali, mocnom sia wáju spodziewali i nie darmo. Jeszcze ni máwa nikogoj, jano Watamborscy na noc przyjechali, ale już pośli na rane do kościoła, bo sia chcieli do spoziedzi dostać; — wyśta psiersze.“ Tak mówiąc wprowadza gości do izby, do matulki, gdy ojczulek z Jankiem zostają przy koniach, aby i tym dać przegryźć.
Goście wchodząc do pokoju („obtątani w płaszcze i chustki — bo z powrotem późno się pojedzie, a tu w nocy zimno“) pozdrawiają staropolskiem: „Niech bandzie pochwalony Jezus Chrystus!“ na co gospodyni radośnie przytakuje: „Na zieki, zieków. Aman. Zitajcie łu nás“. A gość dalej: „Boże wáma dáj szczeście na tan uroczysty łodpust, żebyśta go w zdroziu drugi raz doczekali“: „Bóg wáma zapłać“ oddaje gospodarstwo i dzieci. Poczem następują znowu nowe uściski i pocałunki.
Tedy rozpoczyna wymowna gospodyni: „A Bóg że wáma zielgi zapłać, żeśta też do náju zajrzeli, my sia wéáaju spodziewali, wyglądali i tak ciajsto o wáju wspominali. Łusiądźta i zabáwta sia, jużci Gietrzwałdzcy i Pajtuńscy nadjeżdżają, pudzieta razam do kościoła“. Przy tem zdejmują gościom płaszcze i chustki, chowają do szafy i raczą ich siadać do nakrytego stołu i przynoszą wino. — Pan domowy, który tymczasem więcej gości wprowadził do izby, nalewa we dwa kieliszki, podaje jeden gościowi, bierze sam drugi, trąca i przypija do każdego: „na zdroziel“ na co odpowiedź: „psij (lub psijcie) z Bogam!“ Do tego obrządku zwykle dwa kieliszki wystarczą, bo jeżeli jedno wypije, nalewa się w ten sam drugiemu itd. z kolei. Do wina dają przegryźć słodkie ciastka, w rozmaitych formach pieczone. Tedy zasiadają wszyscy do kawy, kosztują „kucha“ i podjedzą
Strona:PL Barczewski - Kiermasy na Warmji.djvu/25
Ta strona została przepisana.