nucili tryumf, który jeszcze powtórzyli później po „Credo“ raz i po „Ite missa est!“ trzy razy, tak że się i chciwi słuchania go nasycić i na pamięć nauczyć mogli.
Po Ewangelji św., było jeszcze jedno polskie kazanie w kościele, „krótkie ale węzłowate“ dla zaspokojenia tych, którzy podczas niemieckiego niezrozumialnie głowami przytakiwać byli zmuszeni.
Tedy szła dalej porządkiem swoim Msza św. Nabożeństwo ludu było wzorowe tak w kościele jak po za kościołem na cmentarzu, gdzie pod drzewami i murami, przy grobach i płotach, jak kto mógł, tulił się przed kolącem słońcem.
I tu klęcząc, stojąc lub siedząc, śpiewali jedni mszalne pieśni, drudzy w książkach lub na różańcach modląc się, pilnie uważali na ofiarowanie, podniesienie i komunję: główne części Mszy św., odznaczane srebrnym dzwonuszkiem ministranta.
Poczas Podniesienia poklękali wszyscy, zwróceni twarzami do wielkiego ołtarza, mężczyźni z odkrytemi głowami; a bijąc się w piersi na znak pokory i nicości swej, kłaniali się przed Panem Zastępów, który dla zbawienia ludzkiego w bezkrwawej ofierze na ołtarzu odnawiał krwawą ofiarę krzyżową. Wiedzieli bowiem, że w tej chwili tak im blizko jest i patrzy na nich Ten, który niebo i ziemię zbudował, firmamenta malował i który ich sądzić będzie. Zatęskniło też wielu za źródłem żywej, „wody, pełnem dla dusz ochłody“, i przystępowali gromadnie podczas Komunji św. do Stołu Pańskiego po Chleb Anielski — Mannę Niebieską.
W koło kościoła widać było konfesjonały (słuchanice), przy nich ludu moc wielką. Lecz kapłanów mało tylko spostrzegłeś, gdyż sąsiedni powymierali, a z dalszych stron nie wolno im było przyjechać, bo walka kulturna w najlepsze wtenczas kwitnęła. Jeden z kapłanów kolektował na wystawienie nowego kościoła na Mazurach. Nabożni chętnie dawali, „bo hojna okolica bartęzka — a na Mazurach brak kościołów katolickich“.
Strona:PL Barczewski - Kiermasy na Warmji.djvu/33
Ta strona została przepisana.