Strona:PL Barczewski - Kiermasy na Warmji.djvu/39

Ta strona została przepisana.

kubebą, do niej ziemniaki — rozpoczyna się już żwawa rozmowa.
— Téż to dzisiaj i ludu buło na tam łodpuście, mówi dziadek, bodájamci tu jeszcze nigdy tyle me zidziáł, choc mi już łósmy dziesiątek na kark włazi. Ale téż buło i na co przyść, co to za śliczne nabożaństwo, a przy tam ładne pozietrze, że aż puchnie, a i tan tryumf mi jeszcze w łuszach brzmi. Kubalu, co to za jedni teráz muzykują na chórze?
— To ziecie, Dziádku — tłumaczy uwinnie Kubal — wszystko są gospodarskie syny, co sia na łurząd kościelny muzyki wyłuczyli i nigdy na wesela grywać nie chodzą:
Mataniów Kuba grywa na tubzie, Zieczorków Józef na trompecie, Ziamków Jochim na waltorni, Bárzińskiego Frącek na tenorze, Duliszów Matys na bekornecie, Jacków Micháł na filoteji, Kowalik na pykolu, a stary Gapa na bambnie.
— To wejta zuchy, aż ci mi sia chce ich pochwálić. Michałek im sia dzisiáj napatrzyć ni móg. Mały Kowalik dosádzáł na pykolu, bráł całą oktawę wyży, gdzie sia jano dało — mały jak rankazica, ale tchu w niam jek u nura; a tubzista nadymáł swe jegody, jek mniechy w kuźni, przy czam wójsy mu wstawały i spádały jek łu jéża jigły, co baziuło mocno Michałka, a náziancy tan jedyny bártajski tryumf.
— Ale jeszcze ziancy chwały zasłużyli te nieboraki ksiajżá, jek ci sia napocili, co ci mieli za prácá. Bo téż nie dziw, na tyle národu psiańciu ksiajży; przy tam trzy kázania, „duże“ (suma), procesyjá, tyle ludzi do spoziedzi i do komuniji świanty; szterech łostało jeszcze w słuchanicach i do niszporu ledwo skończą.
— A i Twoji jeszcze ni ma, Ługwałdzki, — i Linowski ciotki jeszcze nie zidać, czy i łone chciały do spoziedzi?
— A toć chciały — przebąknął ktoś — ale elito zie, czy sia dostaną.
— Co téż to z tego bańdzie, moje ludzie złote — prawił dalej poczciwy staruszek — kiedy to tak