zebrać na nie; w Mazurach wnet kościół z samy żebraniny wystazią.
— Nie zazdrośnie bziednym Mazurom tego, droga ciotko — prosi Józefkowa Lijska rodem z Giław. — Kiebyście jeno ziedzieli, jek tam kościołów brák ná náju i ná Mazurów. Bo łoni, kiedy bzieda, to do naszego kościoła. My máziáwa:
Kiedy nędza, to do księdza
Kiedy trwoga, do Boga.
U Mazurów tak samo. Kiedy jem Pán Bóg ześle nieszczeście w fameliji, w łoborze lub na polu, tedy przynoszą na msze śwentą, na pacierze łosierują siebzie lub dzieci swoje do Przemienienia Pańskiego, do św. Walentego! bzierzą wody śwencony z kościołów naszych, kropsią w domach i na polach, przecierają sobzie nią chore łoczy i rany, łodmáziają katolickie modlitwy i pácierze, spsiewają katolickie psieśnie, i chodzą (ale náziency pokryjomu) na łodpusty do Śwentolipki, do Biskupca, do Purdy, Butryn, Gryźlin i do Gietzwáłda. Niejeden już i łotwarcie katolikiem łostał; ale w sercu to łoni rycho wszyscy myślą, czują i modlą sie, jek my i mózią, że im to pomoże.
— Jół, jół, Lijsko, potwierdza Giętrzwałdzka, jek łu wáju pod Pasymam, Szczytnam i Zielbarkam tak i łu náju pod Lolstynkam i Łostródam myslą i robzią Mazury. Niejedni nawet nasze posty zachowują. I já zaczynam zierzyć, kiedy stary Jedam i Hajsiek łopoziedują, że Mazury kiedyś wszyscy katolikami byk i że te stare kościoły w mazurskich miastach i wsiach przez katolików zbudowane są. Hajsiek mózi, że w podróżach swoich w tych kościołach stare łatárze, łobrazy i figury katolickie zidziáł. — A Jedam stary cytywáł w jich biblijach i kancyjonałach i móziuł, że to wszystko takie podobne do naszego, że chyba z naszego wziante. Psieśni tam kiła naláz, jek je dziś jeszcze w naszych kościołach spsiewáwa; tylo wszystko buło jenukszami literami drkowane, podobne do mniamnieckich, nazywają to drukam starokrakow-