Strona:PL Barczewski - Kiermasy na Warmji.djvu/84

Ta strona została przepisana.

sia możewa P. Bogu przyłożyć. A mój dziádek to w w poście razu tubaki nie zażywáł. „Niech téż i nos pości“, zwykle máziáł, a stary Bastek i teráz w poście fajfki nie páli chocaż ją tak nawet przy łoraczce, koźbzie i przy łukłádaniu w siąsieku zawdy trzymá w zambach, to téż mu już dycht szczárniały — a Krogulów pastórz, stary Mazur, to przez cały post nie prymuje.
— Ale patrzta jano, jek te szurki sia rozlátały z tą kulą — kieby tak kula w małe dzieci trasiuła... a i dziewczáki są za wesołe — krzykają to w kutki, to w przyścionek, to w lisa i w ślepą babę. Ciotka Luca z Katrynką tam nic nie wskórá, puda do nich, a wy jidźta na pole.
I rozstali się.
Wuje wprosi biegli na „Galik“ do lasku założonego przez Inkuba. Minęli chałupę i stodółkę dla ogrodników i pięć bagien w małych łączkach.
— Po co tu masz psiańć bagnów na tam małam kawáłku, dwuch by dość buło — odzywa się najprzód bogaty Ługwałdzki.
— Mász práwda, Kaźnierku, zidzisz tan rów śweży łod chałupy pod Galik má spuścić i wysuszyć trzy pomniejsze stawki. Dáwni sia ło to nie dbało, bo tu psiáskowe plány, a życia buło dość z dobry roli za górą, ale teráz przez ta łupyna i seradela, co i na psiáskach rośnie, każdy kawałek roli sia łobsiewá. Ty màsz sześć włók i dobry roli do kolán a mordujesz sia nawet w zima łobwożaniam łoparczysk Helgi i szykowaniam jich na łąki. Mász duży las a szanujesz go ná drugich, boć ci wymerły dzieci. Kiedy ty łoczy zamkniesz, wnet z twego dużego mniejsca bańdzie dziesiańć mniejsc na parcelach. Já ni mám lasu, jano w Gielekach brzózki na torfákach, tom zasadziuł je tu w lotne psiaski na Galiku i tam pod chudą łąką; bandą mnieli dzieci moje i wnuki pożytek, bo drzewo i torf z ciasam mocno w cana przydą. Teráz za tysiąc torfu z przywózką ledwo dostaniesz trzy, za klaftrą szczáp dwa tálery; to lichy zarobek, ale co poredzić, kiedy psieniandzy brák zawdy.