że nie wiedzą, jak trafić do nich. Ale na szczęście jest tu druga drewniana budka, w której siedzi dozorca. Budka ta nazywa się „domkiem znajdków“, bo jak się tylko dziecko zgubi, idzie do dozorcy i mówi mu, że się zgubiło, a dozorca je zaraz znajduje. Na Górze wyścigowej zabawy i gonitwy nie ustają nigdy, bo nawet w dni zimne i wietrzne, kiedy dzieciom wychodzić z domu nie wolno, zamiast nich bawią się tu i ścigają zżółkłe, jesienne liście. Opanowane szałem gonitwy, bez końca wirują tu i gonią się, a nikt na świecie nie może im dorównać w lekkości i chyżości.
Z Wyścigowej Góry widzimy, jak na dłoni, bramę Marynki Grey, o której przyrzekłem wam więcej opowiedzieć. Była to ładna, mała dziewczynka, która codzień o tej samej godzinie zjawiała się w parku, w towarzystwie dwóch piastunek, albo jednej mamy i jednej piastunki. Marynka była zawsze ślicznie ubrana, wszystkim „małpkom“ mówiła „pa“, i bawiła się tylko swoją własną piłeczką, którą raczyła rzucać na ziemię i kazała podnosić piastunce. I raptem, ta grzeczna, ta ślicznie ubrana i „wzorowo“ wychowana Marynka, zmieniła się w najniegrzeczniejsze stworzenie. Chcąc dowieść, że jest naprawdę niegrzeczną, rozwiązała najpierw sznurowadła trze-
Strona:PL Barrie - Przygody Piotrusia Pana.djvu/016
Ta strona została uwierzytelniona.