zajęte, że wcale nie spostrzegły Piotrusia. Jedne przyrządzały śniadanie, inne doiły maleńkie krowy, inne jeszcze nosiły wodę w konewkach. Piotrusiowi chciało się także pić, więc poleciał ku Okrągłemu stawowi i zanurzył dzióbek w wodzie. Naturalnie Piotrusiowi zdawało się tylko, że zanurzył swój dziób, bo naprawdę to zamaczał tylko nosek i tak mało nabrał nim wody, że wcale nie ugasił pragnienia. Więc spróbował spłukać z siebie kurz, podleciał nad staw, skoczył w dół i od razu znalazł się pod wodą. Jeżeli ptaszek zleci na wodę, to roztacza skrzydełka, ochlapie się, wypluska i wychodzi z wody zupełnie suchy, ale Piotruś nie mógł sobie przypomnieć, jak to się robi i bardzo zgnębiony wyszedł z wody. Wreszcie postanowił spędzić noc na gałęzi drzewa, rosnącego tuż nad Aleją dzidziusiów.
Trudno mu było z początku utrzymać równowagę na gałęzi, ale w końcu usadowił się jakoś i zasnął. Dobrze przede dniem obudził się i drżąc od nocnego chłodu, mruknął:
— Jak żyję nie spędziłem na dworze takiej zimnej nocy.
Naprawdę, to będąc ptaszkiem, sypiał na drzewach w noce o wiele chłodniejsze jeszcze, ale zi-
Strona:PL Barrie - Przygody Piotrusia Pana.djvu/034
Ta strona została uwierzytelniona.