dzi Zięba — że jeśli woda napłynie do gniazdka, z którego niema odpływu, to wszystkie pisklęta się potopią!
Drozdy błagalnie spojrzały na Salomę, spodziewając się, że jednem słowem ukróci gadaninę Jejmość Zięby, ale zakłopotany Salomo znowu zamilkł.
— Pociągnij-no jeszcze łyczek, staruszku! — zachęcała drwiąco Jejmość Zięba. Na imię jej było Kaśka, a wiadomo, że wszystkie Kaśki są strasznie przekorne.
Salomo wypił znowu łyk wody i jakoś mu się lżej zrobiło.
— Jestem pewien, że gdyby gniazdo zięby wpadło do Wężowego Jeziora, rozleciałoby się w kawałki — rzekł, — a gniazdo drozdów płynęłoby po wodzie, jak najlepszy żaglowiec!
Dopieroż-to drozdy zaczęły bić brawo! Nareszcie dowiedziały się, do czego służy glina, którą wylepiały gniazda. A gdy Jejmość Zięba zaczęła drzeć się, że gniazd nie buduje się na Wężowem jeziorze, tylko na drzewach, wyproszono ją z sali obrad. Potem szło już wszystko doskonale, aż do chwili kiedy Salomo powiedział:
— Nasz młody przyjaciel Piotruś Pan pragnie gorąco przepłynąć Wężowe jezioro i prosi szanowne
Strona:PL Barrie - Przygody Piotrusia Pana.djvu/062
Ta strona została uwierzytelniona.