— Co to znaczy bać się? — pytał Piotruś. Skoro doznawał tego prawdziwy chłopiec, musiało so być czemś nadzwyczajnem. — Ach, żebyś ty Toniu nauczyła mnie tego „bania“ — szepnął prosząco.
Tonia spojrzała na niego poważnie i rzekła z głęboką czcią w głosie:
— Nie, Piotrusiu, ciebie nikt tego nauczyć nie może.
Piotruś zasmucił się bardziej jeszcze, bo myślał, że Tonia uważa go za wielkiego głuptaska. Tonia opowiedziała mu o tem, jak straszy wieczorami Jasia i jak Jaś boi się okropnie ciemności. (Tonia dobrze wiedziała, że to bardzo nieładnie straszyć tak braciszka). Ale Piotruś znowu zrozumiał ją na opak: „Ach, czegóż nie jestem taki dzielny jak Jaś!? — szepnął żałośnie.
Tonia aż skoczyła na te słowa: „Ależ Piotrusiu ty jesteś dwadzieścia tysięcy razy dzielniejszy od Jasia! Ty jesteś najdzielniejszy chłopiec, ze wszystkich jakich znam!“
Piotruś nie mógł uwierzyć swemu szczęściu i aż pokrzykiwał z uciechy.
— Tak jest — z przekonaniem powtórzyła Tonia — dlatego możesz dać mi buzi... jeżeli... jeżeli masz ochotę.
Strona:PL Barrie - Przygody Piotrusia Pana.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.