Piotruś śpiesznie włożył naparstek na jej paluszek, sądząc, że Tonia chce go mieć z powrotem.
Ale Tonia powiedziała żywo: „Ależ ja nie chcę naparstka, ja chcę buzi“.
— Co to jest? — pytał Piotruś.
— Ot to! — odparła Tonia i pocałowała Piotrusia w buzię.
— To i ja ci dam naparstek od siebie — powiedział poważnie Piotruś i dał Toni najpierw jeden naparstek, a potem jeszcze dużo innych. A potem błysnęła mu świetna myśl:
— Powiedz mi Toniu, czy nie chciałabyś być moją żoną — zapytał.
Co najzabawniejsze, że w tej chwili i Toni to samo przyszło na myśl, więc odpowiedziała spiesznie: — Owszem, chętnie wyjdę za ciebie. Tylko czy będzie dość miejsca na nas dwoje, w twojej łódeczce?
— O, jeśli siądziesz bliziutko mnie, to się pomieścimy — żywo zapewnił Piotruś.
— Ale czy ptaki nie będą się gniewały na mnie, jak z tobą przyjadę?
Piotruś zapewnił ją, że ptaki strasznie się będą cieszyć z jej przybycia, (zdaje mi się jednak, że się mylił) a zresztą zimą niewiele ptaków przebywa
Strona:PL Barrie - Przygody Piotrusia Pana.djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.