Ta strona została uwierzytelniona.
W takiej chwili złej,
Do odległych kniej,
Jeździł z dworem król sędziwy,
Lecz już nie był grot z cięciwy,
Wierny ręce tej.
Nieczuły jak głaz,
Znów tam zjechał raz:
Jedzie sobie, jedzie knieją,
Słucha, a słowiki pieją,
Aż drży od nich las.
Wstrzymał konia w lot,
Otarł łzy czy pot...
Z zadumaną słuchał twarzą,
Jak słowiki sobie gwarzą,
Z rąk odrzucił grot.
Odtąd dzień po dniu,
Na zwalonym pniu:
Wśród lesistych puszcz Medyki,
Siadał słuchać ich muzyki,
I zażywać snu.
Raz w miesiącu róż,
Bardzo stary już,
Siadł, pochylił skroń na rękę,
I wsłuchany w ich piosenkę,
Nie zbudził się już[1].
- ↑ Władysław Jagiełło umarł wskutek przeziębienia, którego nabawił się, słuchając ulubionego sobie śpiewu słowików w lasach Medyckich. Chorego króla przywieziono do Gródka pod Lwowem, gdzie w dniu 18 czerwca 1484 roku zakończył pełen chwały żywot w wieku lat 86, z których 42 panował Polsce i Litwie.