Rozbujane serce w dzwonie,
Wstrząsa duszę dziwną mocą:
A tam drugie — w ludu łonie,
O pierś bije o sierocą...
Dzwon w niebieskie grzmi podwoje,
Głośniej serce ludu szlocha!
I tak serc się ściera dwoje,
Które silniej Polskę kocha?
Na przemiany: ciszej, śpiewniej,
Dzwoni żałość ich pobożna,
Że niewiedzieć, czy już rzewniej,
Nad ojczyzną płakać można?
Jęczą dzwony... Dzwonom śmiechem
Odkrzykują wtór morderce;
Aż z ostatniem dzwonów echem,
Zygmuntowi pękło serce.
Jest kaplica na Wawelu,
Ołtarz lity ma ze złota,
Mistrzów to pobożnych wielu,
I ofiarnych serc robota.
Na ołtarzu, w srebrnej szacie,
Biskup święty odpoczywa;
Włos mu biały po ornacie,
I poważna broda spływa.
W każdej cięższej tu godzinie,
Gdy dłoń Boska srożej smaga,
Lud pobożny zdala płynie,
I świętego łaski błaga.