I wstecz wieków myśl cofnięta,
Dziwny jakiś obraz roi:
Wstaje cała przeszłość święta,
Huf rycerzy w lśniącej zbroi...
Piękne panie i dworzany,
W złotogłowiu i szkarłacie;
A na tronie między pany,
Siadł król Zygmunt w majestacie.
Na tle złota i kamieni,
Co królewski dwór przetyka,
Świętym blaskiem się promieni,
Skromna postać zakonnnika[1].
Oto patrzcie! jak w tem gronie,
Nagle osiadł strach ponury!
Mąż w niebiosa podniósł dłonie,
Jakby piorun ściągał z chmury.
Oto prorok grzmi natchniony,
Planów Bożych wielki świadek:
»Stany Litwy i Korony,
»Zapowiadam wam upadek!«[2]
Obraz padł gdzieś w otchłań ciemną,
Tylko echo groźbą grzmiało,
I ów świadczył mąż przedemną,
Że się słowo ciałem stało...
Zdala, coraz to boleśniej,
Coraz tęskniej, coraz smutniej,
Dźwięk dolata cichej pieśni:
Czarnoleskiej wdzięcznej lutni...