Chyba pójdę, skąd nad groby
Blask mi żywszy światła miga;
Tam mej troski i żałoby
Ulituje się Jadwiga...
Pójdę bolem rozszalały
Do stóp świętej tej postaci,
I zapytam drżący cały:
»Matko! — kto mi łzy zapłaci?«[1]
O! strażnico dziejów Polska,
Echem tylu wspomnień drżąca!
Tyś jak harfa jest eolska,
W którą palec Boży trąca.
Dziwne skarby i wspomnienia
Przechowujesz w swojem łonie,
Dziwny z ciebie w pokolenia
I tajemny urok wionie.
Kto raz wstąpi w twoje progi,
Kto odetchnie twem powietrzem,
Temu mniej już ucisk srogi,
Samo jarzmo zda się letszem.
Bo z twych murów — wieków chwała
Zda się budzić duch zwycięski:
»Patrzcie — stoję jakem stała,
»Mimo tylu burz i klęski!«
O! świątynio ty żałobna,
O! przybytku śmierci chmurny
Jakżeś dziwnie jest podobna
Do olbrzymiej dziejów urny!
- ↑ Nic tak nie maluje tkliwego serca Jadwigi, jak owo historyczne wstawienie się tej dostojnej pani — za uciśnionymi zajazdem królewskim kmiotkami gnieźnieńskimi. W dziejach całego świata nie znam piękniejszego nad powyższe wyrażenia.