Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.

XVIII w. którzy Rewolucję przygotowali, Beaumarchais nie był rewolucjonistą. Dawny porządek rzeczy, zwłaszcza od czasu gdy wywalczył sobie w nim dość poczesne miejsce, znacznie lepiej odpowiadał temperamentowi pisarza, niż nadchodząca epoka republikańskiej „cnoty“. Ale, w ciągu swego niespokojnego życia, miał sposobność zajrzeć za wszystkie kulisy rządu, społeczeństwa i obyczajów; połknął niejedno upokorzenie; doznał niejednej krzywdy; na własnej skórze przekonał się, iż prawa i urządzenia dogorywającego świata nie odpowiadają potrzebom dojrzewających mas narodu. Nasiąknął — nie mogło być inaczej — wszystkiemi ideami, dyskusjami, całą filozofją swego wieku. I miał talent. Zrobił, w Weselu Figara (a po części w Cyruliku) na swój sposób to, co czynił Wolter w ulotnych pasemkach, któremi, przez pół wieku blisko, zasypywał Francję; wszystkie prawdy, po tysiąc razy dyskutowane, przyjęte, niemal utarte, przebił stemplem swego talentu na monetę obiegową; nadał im formę najzwięźlejszą, najlotniejszą, i tem samem, mocą potężnego wpływu słowa padającego ze sceny, wraził je tem głębiej w mózgi i serca współczesnych. Żadna z tych prawd nie była nowa; ale to właśnie — uwagę tę czyni Sarcey, znawca psychologji teatralnej — stanowiło ich siłę: prawda nowa, padająca ze sceny, oszałamia i nie znajduje współdźwięku; prawda znana, uznana, podana w scenicznej plastyce słowa, zyskuje potężny odgłos u zachwyconych słuchaczy. Od tych „prawd“ roi się komedja Beaumarchais’go; niema chyba obyczaju, prawa, urządzenia jego epoki, któreby nie przeszły przez ognisty tusz tego fajerwerku.
Przedewszystkiem, sądownictwo. Z niem, jak to wiemy z życiorysu pisarza, osobliwie miał na pieńku. Miał też i dawne wzory, i sięgnął po nie swobodną ręką. Wziął, niemal żywcem, rabelesoską figurę sędziego (ledwie zdrobniwszy jego nazwisko: Brid’oie — na Brid’oison) i pokazał ją w ruchu, w działaniu. Scena procesu w akcie III-cim musiała do współczesnych przemawiać wymowniej,