Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/029

Ta strona została uwierzytelniona.
23
Od tłumacza
...Nie, panie hrabio... dlatego, że jesteś wielkim panem, uważasz się za genjusza!... Szlachectwo, majątek, stanowisko, urzędy, wszystko to czyni tak pysznym! Cóżeś uczynił dla zyskania tylu przywilejów? Zadałeś sobie trud, aby się urodzić, nic więcej...

Oto sztuka, o której wystawienie walczył przez trzy lata przeciw królowi sam kwiat „uprzywilejowanych“, aby, blisko przez setkę przedstawień z rzędu, oklaskiwać na scenie włóczenie w błocie wszystkiego, na czem wspierało się ich istnienie i stanowisko. Walka ta, i okoliczności w jakich uzyskano wystawienie Figara, potężnie wzmogły doniosłość jego wpływu.
Wesele Figara jest dziełem bardziej genjalnem niż doskonałem. Uderzające jest, ile wad i nieprawdopodobieństw wykazuje ta sztuka, wzięta pod skalpel krytycznej analizy. Zdaniem Sainte-Beuve’a akcja łamie się w akcie III, w dość niesmacznej sentymentalnej scenie, gdy Marcelina poznaje w Figarze własnego syna. Sarcey zwraca uwagę, jak logicznie słabo nakreślona jest rola samego Figara: ma on pozory niespożytej czynności, a właściwie nie robi nic, wszystkie jego intrygi okazują się zawodne lub bezużyteczne, nic z tego co przewiduje się nie sprawdza, a wszystko robią inni lub przypadek. Ale, naodwrót, możnaby to wziąć jako punkt wyjścia do podziwu dla prestidigitatorstwa scenicznego autora i jego poczucia optyki teatralnej, skoro te wszystkie braki występują jedynie przy zimnem rozważaniu, a nie w świetle rampy.
Zresztą, niesłuszne byłoby szukać w sztuce rzeczy, których autor nie miał zamiaru w niej pomieścić. Chciał dać swoim współczesnym wesołość; — i dał ją, i ileż jeszcze poza tem, i na jak długo! Ale, nawet w końcowym „wodewilu“, kiedy, w atmosferze ogólnego pojednania i pustoty, każdy z aktorów sztuki rzuca swój pożegnalny kuplet rozbawionemu parterowi, i wówczas, pod wesołą nutą, dźwięczy akcent brzemiennego przyszłością protestu:

Różnie los ludzi obdarza:
Królem ten, pastuchem ów;
Traf różnicę całą stwarza,