sztuki, jak wogóle wszelkiego dzieła, zależy nietyle od przedmiotu, co od charakterów które go wcielają.
Co do mnie, wobec tego, iż miałem zamiar zbudować z tego planu zabawną i lekką sztukę, rodzaj imbroglio, wystarczyło mi, iż maszynista, zamiast być czarnym zbrodniarzem, jest uciesznym chłopcem, niefrasobliwym człowiekiem, który śmieje się zarówno z powodzenia jak z upadku swoich przedsięwzięć; w ten sposób, dzieło, dalekie od poważnego dramatu, stało się wesołą komedją. Z samego faktu że opiekun jest nieco mniej głupi, niż tradycyjne dudki wyprowadzane w pole na deskach scenicznych, wynikło w sztuce wiele ruchu, a zwłaszcza przymus wzbogacenia pomysłowości dybiących nań intrygantów.
Gdybym, miast zostać w komicznej prostocie, zechciał wikłać, rozciągać i szrubować plan wedle tragicznej lub dramicznej maniery, czy wyobrażacie sobie, że zbrakłoby mi środków, w przygodzie, w której spożytkowałem na scenie jedynie cząstkę najmniej cudowną?
W istocie, nikomu dziś nie jest tajne, że, w historycznej epoce, w której sztuka kończy się wesoło w moich ręku, zaczyna się (możnaby rzec za kurtyną) poważna sprzeczka między doktorem a Figarem w przedmiocie stu talarów. Od obelg, przychodzi do razów. Doktór, dławiony przez Figara, strąca, szamocąc się, siatkę, która stroi głowę cyrulika; i oto, ukazuje się, nie bez zdumienia widzów, znamię w ksztacie łopatki wyciśniętej na ogolonej głowie. Podążaj tylko dalej za mną, znamienity panie.
Na ten widok, lekarz, mimo że cały posiniaczony, krzyczy z uniesieniem: „Mój syn! o nieba! mój syn! drogi syn!...“ Ale, nim Figaro go usłyszał, nie przestaje, ze zdwojoną energją, tłamsić swego ojca. W istocie, to jego ojciec!
Ów Figaro, który z całej rodziny, znał niegdyś jedynie matkę, jest naturalnym synem doktora Bartolo. W młodości, lekarz miał dziecko z osobą stanu służebnego, którą skutki nierozsądku pozbawiły służby i wtrąciły w najokropniejsze niedole.
Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/044
Ta strona została uwierzytelniona.
38
Przedmowa autora