Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/099

Ta strona została uwierzytelniona.
93
Cyrulik sewilski

wszystko; puls nawet nie przyśpieszony. (Bierz flakon z konsoli).
ROZYNA, na stronie. Włożył list zpowrotem! doskonale.
BARTOLO. Moja droga Rozyno, trochę wody lawandowej.
ROZYNA. Nie chcę nic od pana: zostaw mnie.
BARTOLO. Przyznaję, byłem nieco porywczy z tym bilecikiem!
ROZYNA. Właśnie chodzi o bilecik! To pański sposób objawiania swej woli oburza mnie.
BARTOLO, na kolanach. Daruj: ja sam uznałem swój błąd; oto mnie widzisz na kolanach, gotowym wszystko naprawić.
ROZYNA. Tak! ślicznie! ale i tak jest pan przekonany, że to nie jest od krewniaka.
BARTOLO. Od niego czy nie od niego, nie żądam już wyjaśnień.
ROZYNA, podając list. Widzi pan, że dobrem obejściem wszystko można ze mną uzyskać. Czytaj pan.
BARTOLO. Twój poczciwy postępek rozprószyłby me podejrzenia, gdybym na swe nieszczęście zachował je jeszcze.
ROZYNA. Niechże pan czyta.
BARTOLO, cofa się. Boże broń, abym ci miał wyrządzić podobną zniewagę!
ROZYNA. Przykrość mi pan robi, odmawiając.
BARTOLO. Przyjm, jako zadośćuczynienie, ten znak mego zupełnego zaufania. Idę odwiedzić biedną Marcelinę, której ten Figaro, nie wiem poco, otworzył żyłę na nodze; pójdziesz ze mną?
ROZYNA. Idę w tej chwili.
BARTOLO. Skoro pokój zawarty, serdeńko, podaj mi rękę. Gdybyś ty mogła mnie kochać, ach! jakabyś była szczęśliwa!
ROZYNA, spuszczając oczy. Gdyby pan mógł mi się podobać, ach, jakbym pana kochała!
BARTOLO. Spodobam ci się, spodobam; ręczę że się spodobam! (Wychodzi).