Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.
96
Beaumarchais

BARTOLO. W łóżku! Bazyljo! Dobrze, że mnie zawiadomił; idę natychmiast.
HRABIA, na stronie. Tam do licha! (Głośno). Mówiąc: w łóżku, panie doktorze, miałem na myśli: w pokoju.
BARTOLO. Choćby tylko chodziło o lekką niedyspozycję: maszeruj naprzód, idę za tobą.
HRABIA, zakłopotany. Panie, miałem zlecenie... Czy nikt nie może usłyszeć?
BARTOLO, na stronie. To jakiś hultaj. (Głośno). Ech, nie, mości dyplomato! mów bez obaw, jeśli potrafisz.
HRABIA na stronie. Przeklęty staruch. (Głośno). Don Bazyljo polecił mi uwiadomić.
BARTOLO. Mów głośniej, niedosłyszę na jedno ucho.
HRABIA, podnosząc głos. Och, najchętniej... Że hrabia Almawiwa, który zamieszkał na rynku w tem mieście...
BARTOLO, przestraszony. Cicho, mów cicho...
HRABIA, głośniej. ...Wyprowadził się dziś rano. Ponieważ to przeze mnie don Bazyljo dowiedział się, że hrabia Almawiwa...
BARTOLO. Ciszej, ciszej, proszę cię.
HRABIA, tym samym tonem. ...bawi w tem mieście, jak również ja odkryłem, że senora Rozyna pisała doń...
BARTOLO. Pisała doń? Drogi przyjacielu, ciszej, zaklinam! Ot, siądźmy tu i pogwarzmy po przyjacielsku. Odkryłeś tedy, powiadasz, że Rozyna...
HRABIA, z dumą. Rozumie się. Bazyljo, zaniepokojony o pańskie sprawy, prosił mnie, bym panu pokazał list; ale sposób, w jaki pan przyjmuje...
BARTOLO. Ech, Boże! przyjmuję jak najlepiej. Ale czy może pan mówić ciszej?
HRABIA. Nie dosłyszy pan na jedno ucho, mówiłeś.
BARTOLO. Daruj, daruj, mości Alonzo, jeśli wydałem ci się nieufny i twardy; ale jestem tak otoczony intrygantami, pułapka-