Strona:PL Beaumarchais - Wesele Figara.djvu/009

Ta strona została uwierzytelniona.
OD TŁUMACZA

Któryś z łaskawych na mnie bibljofilów przesłał mi starą książkę: słynne Memorjały Beaumarchais’go. Wydanie z r. 1780, już w zbiorowej edycji Dzieł, ale niemal współczesne sprawie, która toczyła się w latach 1773—1775. Pachną skórą i zleżałą aktualnością. Zacząłem je przeglądać, wciągnęły mnie; ubawiony, porwany, odczytałem prawie całe na nowo. Jedyny w swoim rodzaju dokument literacki! Rzuca on ciekawe światło na mechanizm twórczości; potwierdza pogląd Goethego, że najlepszą drogą dla pisarza jest tworzyć rzeczy — okolicznościowe. Interesujące jest, że Goethe, jako przykład tej recepty, podawał samego siebie.

Cóż może być bardziej okolicznościowego, niż własna obrona człowieka, któremu grożą naraz ruina majątkowa, hańba i kryminał! A oto właśnie okoliczności, w jakich znalazł się przyszły twórca Wesela Figara. Przypomnijmy, — och, bardzo zwięźle! — czem był Beaumarchais[1] w dobie owej sprawy i na czem ona polegała. Czem był? Raczej czem nie był! Był wszystkim potrosze, a najmniej pisarzem. Był i zegarmistrzem, i wynalazcą, i zawiedzionym wdowcem po dwóch bogatych żonach, i dworakiem, i nauczycielem gry na harfie córek królewskich, i przyjacielem kobiet, i totumfackim wielkiego finansisty, i negocjatorem drażliwych spraw polityczno-romansowych...

  1. Bliżej patrz: Przedmowa tłumacza do Cyrulika sewilskiego (Bibl. Boya).