Strona:PL Beaumarchais - Wesele Figara.djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

konu: Śmiejcież się, chamy, śmiejcież się! Zaiste, przednia to zabawa, i kosztowałem jej niejeden raz.
To mi przypomina co innego. Podczas pierwszego spektaklu Szalonego Dnia, oburzano się w kurytarzach na to, co nazywano dowcipnie mojem zuchwalstwem. Jakiś impetyczny staruszek, zniecierpliwiony temi krzykami, uderzył laską o podłogę i rzekł odchodząc: Francuzi są jak dzieci: drą się, kiedy ich myją. Miał olej w głowie, ten staruszek! Można było zapewne lepiej się wyrazić, ale lepiej myśleć, wątpię.
Wobec tej intencji ganienia wszystkiego, można pojąć że najtrafniejsze rysy tłumaczono opacznie. Czyż nie słyszałem sto razy, jak szmerek biegł po lożach po tej odpowiedzi Figara:

HRABIA. Reputacja opłakana!
FIGARO. A jeślim więcej wart od niej? Czy dużo wielkich panów mogłoby to samo powiedzieć o sobie?

Otóż, ja twierdzę, że niema ich, nie może ich być, chyba rzadkim wyjątkiem. Człowiek mało znany może być więcej wart niż jego reputacja, która jest tylko cudzem mniemaniem. Ale, jak głupiec na wysokiem stanowisku wydaje się dwa razy głupszy, bo nie może nic utaić, tak samo wielki pan, obsypany godnościami, którego majątek i ród pomieściły na świeczniku, i który, wchodząc w świat, ma za sobą wszystko, wart jest prawie zawsze mniej niż jego reputacja, o ile zdoła ją zepsuć. Czyż twierdzenie tak proste i tak dalekie od sarkazmu powinno było wywołać szmer? Jeśli aluzja wydaje się dotkliwa magnatom nie dbałym o swą sławę, jak może zranić tych, którzy zasługują na szacunek? jakaż maksyma padająca ze sceny snadniej może posłużyć za hamulec możnym tego świata i zastąpić naukę tym, którzy nie raczą przyjmować nauk od nikogo?
Nie iżby trzeba było zapominać (powiedział pewien poważny pisarz, i tem chętniej go cytuję, ile że jestem jego zdania), „nie iżby trzeba było zapominać, mówi, co się należy wysokiemu stanowi-