stojność, fo-orma! Niejeden, który śmieje się z sędziego w kubraku, zadrży na sam widok prokuratora w todze. Fo-orma, o, fo-orma!
HRABIA, do woźnego. Proszę wpuścić trybunał.
WOŹNY otwiera, krzycząc. Wysoki Trybunał!
GĄSKA, do pisarza. Mości Łapowy, proszę powołać strony.
ŁAPOWY, czyta. „Szlachetnie, bardzo szlachetnie, nieskończenie szlachetnie urodzony Don Pedro George, hidalgo, baron de los Altos, y Montes Fieros y ostros montes; przeciw imć Alonzowi Kalderonowi, młodemu autorowi dramatycznemu. Chodzi o komedję nieżywonarodzoną, której każdy się wypiera i zwala ją na drugiego.
HRABIA. Obaj mają słuszność. Oddala się sprawę. Jeśli spłodzą we dwóch nowe dzieło, które zyska nieco uznania, nakazuje się, że szlachcic da mu swoje nazwisko, poeta zaś talent.
ŁAPOWY czyta inny papier. „Andrzej Petruccio, rolnik; przeciw poborcy podatków“. Chodzi o samowolne wymuszenie.
HRABIA. Sprawa nie należy do naszej kompetencji. Lepiej przysłużę się moim poddanym, popierając ich u króla. Idź dalej.
ŁAPOWY bierze trzeci papier. Bartolo i Figaro wstają. „Barbara - Agar - Raab - Magdalena - Michalina - Marcelina Chwacianka, panna, pełnoletnia (Marcelina wstaje i kłania się); przeciw imć Figaro...“ Imię chrzestne in blanco.
FIGARO. Anonim.
GĄSKA. A-anonim! Có-óż to za pa-atron?
FIGARO. Mój własny.