Strona:PL Beaumarchais - Wesele Figara.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

trzecie stawały w ich imieniu, nie uczyniły tego poto, aby ci spokojni obrońcy mieli się stać bezkarnymi napastnikami. Czynić tak, znaczy poniżać najszlachetniejszą instytucję.
(Sędziowie wciąż naradzają się pocichu).
ANTONIO, do Marceliny, pokazując sędziów. Co oni tyle mamroczą?
MARCELINA. Przekupiono głównego sędziego; on przekupuje drugich, i proces przegrany.
BARTOLO, półgłosem, ponuro. Obawiam się.
FIGARO, wesoło. Brawo, Marcelinko!
ŁAPOWY wstaje, do Marceliny. Ha! to za wiele! oskarżam tę panią: i, dla honoru trybunału, żądam, aby, zanim się wyda wyrok w tamtej sprawie, osądzono wprzód ten proces.
HRABIA siada. Nie, mości pisarzu, nie będę wyrokował w sprawie mej osobistej zniewagi; hiszpański sędzia nie będzie się musiał wstydzić wybryku godnego zaledwie azjatyckich trybunałów: dosyć już innych nadużyć. Postaram się uleczyć jedno z nich, motywując mój wyrok: każdy sędzia, który uchyla się od tego, jest wrogiem praw. Czego może żądać skarżycielka? małżeństwa, w razie niezapłacenia; obie rzeczy razem kolidowałyby z sobą.
ŁAPOWY. Cisza, panowie.
WOŹNY, wrzeszcząc. Ci-isza!
HRABIA. Co mówi obżałowany? że chce zachować wolność; ma prawo.
FIGARO, z radością. Wygrałem!
HRABIA. Ale, skoro brzmienie tekstu mówi: „Którą sumę zapłacę na pierwsze żądanie, lub zaślubię etc.“, trybunał skazuje obżałowanego na zapłacenie powódce dwóch tysięcy bitych talarów lub zaślubienie jej w ciągu doby. (Wstaje).
FIGARO, zdumiony. Przegrałem.
ANTONIO, z radością. Wspaniały wyrok!
FIGARO. W czem wspaniały?