dyktuje). Nowa piosnka, na nutę... „Jakże słodko wieczorem, pod cienistym kasztanem...“ Jakże słodko wieczorem...
ZUZANNA pisze. Pod cienistym kasztanem... Dalej?
HRABINA. Lękasz się, że nie zrozumie?
ZUZANNA odczytuje. To prawda. (Składa bilecik). Czem zapieczętować?
HRABINA. Prędko, szpilkę! posłuży za odpowiedź. Napisz na odwrotnej stronie: „Proszę odesłać pieczęć“.
ZUZANNA pisze, śmiejąc się. A, pieczęć!... Ta pieczęć, proszę pani, weselsza jest, niż owa na patencie.
HRABINA, z bolesnym uśmiechem. Och!
ZUZANNA szuka na sobie. Masz tobie! nie mam szpilki!
HRABINA odpina lewitkę. Weź tę. (Wstążka pazia wypada z za gorsu na ziemię). A! moja wstążka!
ZUZANNA podnosi. Wstążka małego hultaja! Pani była tak okrutna?...
HRABINA. Miałam zostawić ją na jego ramieniu? to byłoby ładnie! Dajże!
ZUZANNA. Nie będzie jej pani nosiła więcej; splamiona krwią tego dzieciaka.
HRABINA, biorąc wstążkę z powrotem. Wyborna dla Franusi... Za pierwszy bukiet, który mi przyniesie...
FRANUSIA. Wielmożna Pani, to dziewczęta ze wsi przyniosły kwiaty.
HRABIA, chowając spiesznie wstążkę. Urocze dzieci! Wyrzucam sobie, ślicznotki, że nie znam was wszystkich. (Pokazując Cherubina). Któż jest ta miła dzieweczka, z tą skromną minką?