Strona:PL Beaumarchais - Wesele Figara.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.
AKT V
Scena przedstawia aleję kasztanową w parku: dwa pawilony, kioski lub altanki po prawej i lewej. W głębi polanka, na przodzie ławeczka darniowa. Na scenie ciemno.
Scena I
FRANUSIA, sama, trzymając w jednej ręce dwa biszkopty i pomarńczę, w drugiej zapaloną papierową latarnię.

W altance na lewo, powiedział. To tu. — Gdyby miał teraz nie przyjść, ladaco!... Te draby z kredensu nie chciały mi nawet dać pomarańczy i biszkoptów! — Dla kogóż to, moja panno? — Mówię panu, że dla kogoś. — Hoho, my już wiemy. — Więc gdyby nawet? Dlatego, że hrabia nie chce go widzieć na oczy, ma już umierać z głodu? — Ba, kosztowało mnie to tęgiego całusa w sam policzek!... Kto wie? on mi go może odda... (Spostrzega Figara, który się jej przygląda; wydaje krzyk). Ach!... (Ucieka i kryje się w altance po lewej).

Scena II
FIGARO, w wielkim płaszczu na ramionach, w kapeluszu z szerokiem opuszczonem rondem, BAZYLJO, ANTONIO, BARTOLO, GĄSKA, SŁONECZKO, gromada lokajów i robotników.

FIGARO, zrazu sam. Franusia! (Przebiega oczyma innych, w miarę jak nadchodzą, i mówi szorstko). Dobry wieczór, panowie; dobry wieczór: jesteście wszyscy?