Strona:PL Beaumarchais - Wesele Figara.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.

ZUZANNA, głośno. Jeśli pani mnie nie potrzebuje, odetchnę nieco pod temi drzewami.
HRABINA, głośno. Zaziębisz się.
ZUZANNA, głośno. Przyzwyczajona jestem.
FIGARO, na stronie. Tak się zdaje!

(Zuzanna cofa się blisko kulis, w stronę przeciwną tej po której czai się Figaro).
Scena VI
FIGARO, CHERUBIN, HRABIA, HRABINA, ZUZANNA. (Figaro i Zuzanna każde po przeciwnym krańcu, ku przodowi sceny).

CHERUBIN, w stroju oficera, wbiega nucąc wesoło finał swej romancy. La, la, la, la.

Dałbym życie i duszę
Dla mej pani przesłodkiej...

HRABINA, na stronie. Pazik!
CHERUBIN, zatrzymuje się. Ktoś tu chodzi; spieszmyż do mego schronienia, gdzie Franusia... Zawszeć to kobieta!...
HRABINA, słuchając. Ha, wielkie nieba!
CHERUBIN, schyla się, wypatrując. Czy się mylę? sądząc po tym wianku, który rysuje się w zmroku, zdaje się, że to Zuzia.
HRABINA, na stronie. Gdyby hrabia nadszedł!...

(Hrabia ukazuje się w głębi).

CHERUBIN zbliża się i ujmuje za rękę hrabinę, która się broni. Tak, to urocza dziewczyna, którą wołają Zuzia. Ha! czyż mógłbym się omylić po miękkości tej rączki, po jej nagłem drżeniu, a zwłaszcza po biciu mego serca! (Chce położyć sobie rękę hrabiny na sercu; ona cofa rękę).
HRABINA, cicho. Idź stąd!