ZUZANNA. Jak nasze małżeństwo.
SŁONECZKO. A podwiązkę panny młodej dostanę?
HRABINA zrywa wstążkę którą zachowała na łonie i rzuca ją na ziemię. Podwiązkę? Była przy sukniach Zuzi; masz. (Drużbowie chcą spierać się o nią).
CHERUBIN, zwinniejszy, chwyta z ziemi i wola: Ten który chce ją mieć, ze mną się wprzód rozprawi.
HRABIA, śmiejąc się, do pazia. Ale, ale, mój ty drażliwy jegomościu: cóż ci się zdało tak wesołego w policzku, któryś oberwał przed godziną?
CHERUBIN, dobywając do połowy szpadę. Ja, panie pułkowniku?
FIGARO, z komicznym gniewem. Otrzymał go na mojej fizjognomji: oto, jak możni wymierzają sprawiedliwość.
HRABIA, śmiejąc się. Ty? Ha, ha, ha! cóż ty powiadasz na to, droga hrabino!
HRABINA, budzi się z zamyślenia i powiada z czułością. Ach, tak, drogi hrabio... i na całe życie, bez chwili zapomnienia, przysięgam.
HRABIA, uderzając sędziego po ramieniu. A pan, don Gąsior, jakież twoje zdanie?
GĄSKA. O tem co-o widzę, panie hrabio? Na ho-onor, co do mnie, nie wiem co powiedzieć: o-oto mój sposób myślenia.
WSZYSCY RAZEM. Pięknie osądzone!
FIGARO. Byłem biedny, pogardzano mną. Okazałem nieco talentów, rzuciła się na mnie zawiść. Przy pięknej żonie i majątku...
BARTOLO, śmiejąc się. Serca będą się cisnąć do ciebie hurmem.
FIGARO. Czy podobna?
BARTOLO. Znam ludzi.
FIGARO, kłaniając się widzom. Wyjąwszy żoną i majątkiem, wszystkiem innem służę z miłą chęcią.