Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/110

Ta strona została przepisana.

czemś niedorzecznem ze stanowiska filozoficznego i nagannem ze stanowiska moralności, gdyż budzi ono w razie powodzenia innych zawiść zamiast podziwu, a w razie niepowodzenia radość zamiast żalu... Ale nie wszyscy ludzie, nawet w tym ostatnim roku XX-go stulecia, należą do tej kategoryi wyższej; jakoż dla tych, którzy takimi nie są, potrzeba koniecznie bodźców, odpowiadających ich niższym skłonnościom. Dla nich więc właśnie pozostawia się owo najbardziej namiętne współubieganie się, jako pobudkę stałą. Ci, którzy jej potrzebują, ulegać będą jej wpływom; ci zaś, którzy są nad nią wyżsi, nie potrzebują jej... Muszę nadmienić... — kończył doktór Leete — że posiadamy jeszcze szczególny rodzaj pracowników, złożony z ludzi, którzy są za słabi cieleśnie lub umysłowo, żeby należeli do armii przemysłowej. Jest to rodzaj brygady inwalidów, stojących poza czynną armiją, lecz której członkowie spełniają roboty, odpowiednie do swoich sił. Należą tutaj chorzy na umyśle i ciele: ślepi, głucho niemi, kulawi, nawet obłąkani. Mają oni odpowiedni znak. Silniejsi robią prawie tyle, co zdrowy szeregowiec, inni nic zgoła, lecz nikt nic wałęsa się bezczynnie, jeśli jest zdolny do czegokolwiek. Nawet waryjaci w chwilach przytomności krzątają się gorliwie około dobra społecznego.
— Bardzo piękna jest ta myśl korpusu inwalidów; nawet barbarzyńca wieku dziewiętnastego może to ocenić. Jest to bardzo wdzięczny sposób zamaskowania litości i musi też przyjemnie oddziaływać na uczucia tych, którzy go doznają.
— Litości? — powtórzył doktór Leete. — Czyż pan przypuszczasz, że my na tę kategoryję ludzi patrzymy, jak na przedmiot litości?