Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/124

Ta strona została przepisana.

ktora Hugo, Hawthorne’a, Irwing’a i mnóstwa innych wielkich pisarzy najrozmaitszych epok.
Edyta dobrze wywiązała się ze swojej obietnicy, dosłowne bowiem wypełnienie jej przyrzeczenia byłoby pewnem rozczarowaniem. Wprowadziła mię do grona dawnych przyjaciół, którzy tak samo zachowali swą żywotność, jak i ja, pomimo że całe stulecie dzieliło nas od ostatniego spotkania. Polot ich myśli był po dawnemu wzniosły, dowcip nie stracił na ostrości, ich śmiech i płacz działały tak samo zaraźliwie, jak wtedy, gdy swojem słowem skracali mi długie godziny ubiegłego stulecia. Nie byłem zatem samotny, lecz znalazłem towarzyszów, jakkolwiek byłaby głęboka przepaść pomiędzy mojem dawnem a obecnem życiem.
— Rad pan jesteś, żem cię tutaj przyprowadziła... — zawołała Edyta ucieszona, czytając na mojej twarzy skutki swego postępku. — Nie prawdaż, że była to myśl dobra. Czemuż ona mi wcześniej nie przyszła do głowy?.. Zostawiam pana z dawnymi przyjaciółmi, sądzę bowiem, że będzie to dla pana najprzyjemniejszą towarzystwo, lecz proszę przy dawnych nie zapominać o nowych.
Po tem żartobliwem ostrzeżeniu Edyta pozostawiła mnie samego.
Zwabiony przez najbardziej znajome mi z pomiędzy znajdujących się przedemną imion, wyciągnąłem rękę po jeden z tomów Dickensa i usiadłszy, zacząłem czytać. Był on największym moim ulubieńcem pośród wszystkich pisarzy wieku, rozumie się wieku XIX-go; w mojem życiu dawnem nie było prawie tygodnia, żebym nie brał do ręki któregoś z jego dzieł dla skrócenia wlekącej się powoli godziny. W okolicznościach obecnych, każdy z dawniej znajomych mi tomów musiałby wywrzeć wrażenie niezwykłe; ale moje wyjąt-