Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/14

Ta strona została przepisana.
Rozdział I

Pierwszy raz ujrzałem światło dzienne w Bostonie, roku 1857...
— Co on mówi... — powiecie — ośmset pięćdziesiąt siódmego?.. Toż dopiero dziwaczna pomyłka... On chciał zapewne powiedzieć tysiąc dziewięćset pięćdziesiąt siódmego roku...
Przepraszam nie ma tu żadnej pomyłki. Było już około czwartej po południu, 26 grudnia, nazajutrz po Bożem Narodzeniu, roku 1857, a nie 1957, gdy po raz pierwszy odetchnąłem wschodnim wiatrem Bostonu. Mogę zapewnić czytelnika, że i w owym czasie wiatr ten odznaczał się tą samą własnością przenikania na wskroś człowieka, którą się odznacza i dziś, w roku pańskim 2000.
Takie twierdzenie wyda się tem hardziej dziwacznem, gdy dodam, żem człowiek młody, wyglądający na lat trzydzieści. I wcale się nie zdziwię, gdy czytelnik rzuci gniewnie tę książkę, która się zapowiada jako zbyt już bezczelnie rachująca na jego łatwowierność. A jednak bardzo poważnie zaręczam czytelnikowi, że