Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/143

Ta strona została przepisana.

— Nie mogę powiedzieć, żebym był wolny od szczególnego nastroju... — odrzekłem. — Bywają chwile, gdy tożsamość mojej osoby z dawniejszą jest dla mnie zagadką. Wymagać, iżbym nie miewał czasem takich uczuć, byłoby to zbyt wiele żądać od mego dzisiejszego doświadczenia, ale co do tego, żebym miał całkowicie utrącić równowagę, jak mi to groziło owego rana, to sądzą, że niebezpieczeństwo takie przeminęło.
— Nigdy nie zapomnę, jakeś pan wtedy wyglądał...
— Gdybyś mi pani ocaliła tylko życie, byłbym może znalazł słowa do wyrażenia mej wdzięczności, ale ocaliłaś mi rozum i nie znajdują słów na wyrażenie mojej wdzięczności dla pani.
Mówiłem wzruszony i oczy jej zwilżyły się nagle.
— Zbyt pochlebnem dla mnie wierzyć temu wszystkiemu, z rozkoszą jednak słucham pana tak mówiącego. Drobnostką jest to, com uczyniła, byłam niespokojną o pana. Ojciec sądzi, że nie powinno nas dziwić nic takiego, czego przyczynę możemy wyjaśnić naukowo, jak to np., o ile sądzą, stosować się może do pańskiego długiego snu; pomimo to jednak, gdy siebie tylko wyobrażę na miejscu pana, w głowie mi się mąci. Wiem jedno, że nie zniosłabym tego zupełnie.
— Zależałoby to od tego, czy jaki anioł przyszedłby na pomoc pani ze swojem współczuciem w chwili krytycznej, tak jak się to mnie przytrafiło.
Jeżeli twarz moja wyrażała w ogóle uczucia, jakie miałem prawo żywić dla tej miłej i rozkosznej dziewczyny, co odegrała względem mnie tak anielską rolą, to wyraz jej twarzy był wtedy zachwycający. Czy to postawa moja, czy słowa, czy też jedno i drugie zniewoliły ją znowu do spuszczenia oczu z cudownym rumieńcem.
— Co do tego, to jeżeli doświadczenie pani nie było