Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/15

Ta strona została przepisana.

wcale nie mam zamiaru blagować i postaram się przekonać go o tem na następnych stronicach. Jeśli więc mogę, tymczasowo, twierdzić — z warunkiem, że udowodnię to twierdzenie — iż lepiej wiem od czytelnika, kiedy się urodziłem, to wolno mi będzie dalej ciągnąć me opowiadanie. Każdy uczeń wie dzisiaj, że w ostatniej części XIX-go wieku ani cywilizacyja dzisiejsza, ani też nic, coby z nią, miało pewne podobieństwo, nie istniało, chociaż elementy, z których ta cywilizacyja miała się wyłonić, już zaczynały fermentować. Jednakże nic w owym czasie nie zaszło takiego, coby mogło zmienić istniejący wówczas podział społeczeństwa na cztery klasy czyli narody, jakby stosowniej nazwać je można było, — ponieważ rozdział pomiędzy klasami był bez porównania znaczniejszy, aniżeli dziś pomiędzy narodami; — mamy na myśli podział na bogatych i biednych, uczonych i nieuków. Co do mnie, byłem bogatym, a także wykształconym; posiadałem zatem wszystkie warunki do szczęścia, do którego wybrani tylko rościć mieli prawo w owym czasie. Żyjąc w zbytku, za jedyne zajęcie mając tylko używanie rozrywek i wyrafinowanych rozkoszy, środki do tego czerpałem z pracy innych, żadnych natomiast nie oddając usług społeczeństwu. Moi rodzice oraz ich przodkowie żyli tak samo i ja przewidywałem nawet wtedy, że i moi potomkowie, jeśli będę miał takowych, przeżyją również łatwo i wesoło na świecie.
Ale jakże mogłem żyć, nie oddając żadnych usług społeczeństwu?.. — zapytacie. Jakim sposobem ludzie zgadzali się karmić i utrzymywać człowieka, który, mogąc pracować, żył w bezczynności zupełnej? Odpowiedź na to jest następująca: Mój przodek zebrał był pewną sumę pieniędzy i odtąd jego potomkowie z niej żyli. Wywnioskujcie z tego, że suma ta musiała być nie-