Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/23

Ta strona została przepisana.

gactwo dzisiejszego społeczeństwa. W istocie rzeczy nie z kapitalistami walczą robotnicy; kapitaliści strzegą tylko interesów całej ludzkości, a jeśli robotnicy tego nie rozumieją, to jedynie dlatego, że mają za twarde na to głowy. Z czasem, gdy zmądrzeją, poznają swój błąd i cierpliwie znosić będą to, na co wcale nie masz lekarstwa.
Temperamenty mniej krwiste zgadzały się także z tą argumentacyją.
— Prawa przyrodzone — mawiały one — stały na przeszkodzie zaspokojeniu żądań robotników, ale zanim się oni o tem przekonają, mogą wiele nabruździć, a nawet świat do góry nogami przewrócić. Zdobyli już oni prawo powszechnego głosowania, czuli za sobą siłę a wodzowie ich gadali im o konieczności przewrotu...
Niektórzy z tych wodzów, bawiąc się w proroctwa, wróżyli nawet bliską a krwawą rewolncyję.
— Ludzkość doprowadziła już obecnie do ostatnich konsekwencyj dany ustrój społeczny; pora z tego szczytu rzucić się chociażby w chwilowy zamęt, ażeby z niego wypłynąć na szerokie i spokojne wody nowego ustroju...
Rozumie się, że były to krańcowe zdania, ale pamiętam, że spotykałem ludzi uczonych i poważanych, którzy toż samo twierdzili. Myśliciele owego czasu, prawie wszyscy dowodzili, że świat się zbliża do chwili krytycznej, której rezultatem będą wielkie zmiany w stosunkach społecznych. Zaburzenia robotnicze, ich powody, przebieg i środki zaradcze na nie, zajmowały wszystkie pisma i były przedmiotem poważnych rozmów.
Mała garstka ludzi, socyjalistami lub anarchistami zwanych, groziła, że kamień na kamienniu nie zostawi w Ameryce; tymczasem nawoływali robotników do