Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/243

Ta strona została przepisana.

dawać mi się jedyną kobietą na świecie, a to w znaczeniu odmieniłem, niż wszystkim innym kochankom. Dziś, kiedy nagle uczułem cała płonność owych nadziei, jakiemi zaczynałem się już łudzić, cierpiałem nietylko tak, jak każdy z zakochanych, ale nadto uczułem rozpaczliwe osamotnienie i opuszczenie ostateczne, jakiego żaden inny najnieszczęśliwszy kochanek nie mógłby uczuwać.
Gospodarze moi widzieli, iż byłem podupadł na duchu, robili więc wszystko, co można, aby mnie rozerwać. Zwłaszcza Edyta niepokoiła się widocznie o mnie; ale z właściwa kochankom przewrotnością, ja, pomimo iż niedawno marzyłem o dostąpieniu czegoś więcej od niej, obecnie widziałem w tem tylko wyraz zwykłej sympatyi i uprzejmości.
Za zbliżeniem się nocy, przesiedziawszy w moim pokoju większą część popołudnia, wyszedłem do ogrodu. Dzień się kończył, a w ciepłem, spokojnem powietrzu unosił się jakiś zapach jesieni. Znalazłszy się w pobliżu rozkopu, wszedłem do podziemnej komnaty swojej i usiadłem tam.
— Tutaj... — szeptałem do siebie — tutaj jest jedynie dom mój... Powinienem tu zostać i nie wychodzić nigdzie więcej...
Szukając jakiegoś ratunku w znajomem mi otoczeniu, chciałem znaleść jakby smutna pociechę jakaś we wskrzeszeniu przeszłości, w odtworzeniu sobie kształtów i twarzy, jakie otaczały mnie za mego istnienia dawniejszego. Napróżno jednak. Nie było w nich już życia. Prawie od wieku już gwiazdy spoglądały na grób Edyty Bartlett i na groby wszystkich moich współcześników.
Przeszłość umarła, zdławiona ciężarem stulecia, a teraźniejszość była przedemną zamknięta. Nie było dla