Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/263

Ta strona została przepisana.

i pracownie okoliczne, z zastępem saperów, podkopujących się pod nie.
Wewnątrz tych fortów przestrzegano jak najściślejszej organizacji przemysłu, kompanije pojedyncze pracowały pod jedną władzą centralną. Żadne utrudnianie lub powtarzanie niepotrzebnej roboty nie było dozwolone. Każdy miał wyznaczone sobie zadanie i nikt nie próżnował. Dzięki jakiemu więc brakowi logiki, dzięki pominięciu jakiego ogniwa w rozumowaniu, można było wytłomaczyć to, iż nie umiano uznać tam nieodzowności zastosowania tej samej zasady do organizacyi wszystkich gałęzi narodowego przemysłu, jako całości, nie umiano dostrzedz, że skoro brak organizacyi tamował skuteczność jednej pracowni, to musiał on mieć tem straszniejsze skutki, obezwładniając w ten sposób przemysł narodowy w ogólności, jako większy objętością swą i odznaczający się bardziej zawiłym stosunkiem części.
Ludzie skłonniby byli do ośmieszenia armii, któraby nie miała ani kompanii, ani batalijonów, pułków, brygad lub korpusów — słowem żadnej większej jednostki organizacyjnej nad pluton kapralski i żadnego wyższego oficera ponad kaprala i w którejby wszyscy kaprale mieli równą władzę. A jednak, taką właśnie armiją były przemysłowe kohorty Bostonu wieku XIX; armiją, złożoną z 4 tysięcy niezależnych kaprali, z których każdy miał odrębny plan kampanii.
Tu i owdzie widzieć można było gromadki ludzi próżnujących, jedni z nich próżnowali, nie mogąc znaleść pracy za żadną cenę, inni dlatego, iż nie mogli dostać zapłaty, jaką uważaliby za dostateczną.
Zbliżałem się do niektórych z pomiędzy nich, a oni opowiadali mi o swych kłopotach. Bardzo niewiele mogłem ich pocieszyć.