Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/29

Ta strona została przepisana.

zał mi kilku lekarzy równie biegłych, jak on w sztuce hypnotyzmu.

Uspokojony tem zapewnieniem, poleciłem Sawyerowi, by mnie obudził nazajutrz o 9-tej rano, położyłem się do łóżka i poddałem się manipulacyjom hypnotysty. Z powodu, być może, większego rozdrażnienia nerwów, niż zwykle, trudniej mi było stracić odrazu świadomość, ale nakoniec rozkoszny spokój mnie owionął i sen głęboki skleił mi powieki.



Rozdział III

— Otwiera oczy... Niech lepiej widzi nas po kolei, a nie wszystkich razem...
— Dobrze, ale obiecaj mi, że mu nie powiesz...
Pierwszy głos był głosem mężczyzny, drugi kobiety, oboje zaś mówili szeptem.
— To będzie zależało od stanu jego zdrowia... — odpowiedział mężczyzna.
— Nie, nie, przyrzecz mi to w każdym razie... — nastawała kobieta.
— Zrób już wedle jej woli... — szepnął głos trzeci, także kobiecy.
— Dobrze, dobrze, przyrzekam... — odrzekł mężczyzna. — Tylko wychodźcie ztąd co prędzej, bo już wraca do przytomności...
Usłyszałem szmer sukien i otworzyłem oczy. Mężczyzna przyjemnej powierzchowności, jakkolwiek mogący mieć lat do sześćdziesięciu, schylał się nade mną. Rysy jego wyrażały wiele dobroci obok niezmiernej ciekawości, z którą się mnie przypatrywał. Był on