Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/35

Ta strona została przepisana.

nie widzę powodu, dla którego, gdybyśmy pana nie znaleźli i gdyby pokój pański zostawał dalej nietknięty, nie miałbyś pan pozostawać w stanie zupełnego bezczucia aż do czasu, gdy po długich wiekach stopniowe ochłodzenie ziemi zniszczyłoby powoli tkanki ciała pańskiego i spowodowało jego rozkład...
Musiałem przyznać w duchu, że jeśli byłem istotnie ofiarą wolnego żartu, jego autorowie znakomicie wybrali tego, co miał ów figiel do końca doprowadzić. Talent i wymowa tego człowieka mogły nadać powagę nawet twierdzeniu, że księżyc jest zrobiony z sera holenderskiego. Uśmiech, z którym patrzałem na niego, podczas gdy mi wykładał swą hypotezę o letargu, zdawał się nie dekoncertować go wcale.
— Może też pan zechcesz mi udzielić kilku szczegółów co do okoliczności, przy których odkryłeś pan ten pokój, o którym wspominasz i co w nim znalazłeś. Z przyjemnością słucham dowcipnych bajeczek...
— W tym wypadku... — była poważna odpowiedź — żadna bajka tak dziwną być nie może, jak sama prawda. Trzeba panu wiedzieć, że od kilku lat nosiłem się z myślą wybudowania laboratoryjum w dużym ogrodzie, przytykającym do tego domu; laboratoryjum to miało mi służyć do chemicznych doświadczeń, które mię bardzo zajmują. Przeszłego czwartku przystąpiono wreszcie do kopania potrzebnych dołów i wymurowania lochu, co zostało ukończone do wieczora. W piątek rano cieśle przyjść mieli; lecz w nocy z czwartku na piątek deszcz ulewny lunął; zalał mi on i zasypał doły a mury lochu rozwalił. Nazajutrz poszedłem oglądać szkody, przez burzę mi uczynione. Córka moja, która mi towarzyszyła, zwróciła moją uwagę na kamień okitowany, który walące się cegły podmurowania obnażyły. Odgarnąłem trochę ziemi naokoło i spostrze-