Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/37

Ta strona została przepisana.

kolegów; dałem więc inny powód dla odroczenia ich doświadczeń. Skoro jednak zostałem sam, zająłem się natychmiast całym szeregiem prób przywołania pana do życia. O rezultacie mych usiłowań pan wiesz najlepiej...
Gdyby opowiadanie było jeszcze bardziej nieprawdopodobnem, to szczegóły podane oraz ton i postawa opowiadającego zastanowiłyby słuchacza. Już zaczynałem się wahać, aż wtem, właśnie w chwili, gdy on skończył opowiadanie, ujrzałem wypadkowo swój obraz w zwierciadle, wiszącem na ścianie. Wstałem i zbliżyłem się doń. Ujrzałem twarz ani na włos nie zmienioną, ani o jeden dzień nie starszą od tej, którą miałem, gdy zawiązywałem swój krawat, idąc do Judyty w ów dzień święta narodowego. Człowiek ten chciał, bym uwierzył, że to się odbyło 113 lat temu. Ta myśl uprzytomniła mi raz jeszcze cały ogrom oszustwa i gwałtu, który usiłowano mi zadać. Oburzenie owładnęło moim umysłem, gdy zdałem sobie sprawę z tego, co sobie względem mnie pozwolono.
— Zdziwionym jesteś pan zapewne... — ciągnął dalej mój towarzysz — że choć starszym jesteś o cały wiek od chwili, jakeś się spać położył w podziemnym pokoju, to jednak wygląd pański nic się nie zmienił. Niech to jednak pana nie dziwi. Tylko dzięki temu, że się wszystkie funkcyje życiowe w organizmie pańskim zatrzymały, mogłeś pan przeżyć tak długi peryjod czasu. Gdyby ciało pańskie podległo było najmniejszym zmianom podczas letargu, już dawno byłoby zgniło...
— Panie... — odrzekłem, zwracając się do niego — jakie powody skłaniają pana do opowiedzenia mi tej bajeczki z tak poważną miną, nie mogę tego odgadnąć; ale sam jesteś pan zbyt inteligentnym, by przypuścić, że może być nią wziętym na kawał ktokolwiek, prócz