Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/46

Ta strona została przepisana.

bardziej zajmującego towarzysza, jak pan. Nie często człowiekowi się zdarza gawędzić z ludźmi dziewiętnastego stulecia...
W ciągu wieczora myślałem z pawnym strachem o chwili, w której przyjdzie mi zostać sam ze swemi myślami. W towarzystwie tych ludzi obcych, lecz tak przyjacielsko do mnie usposobionych, podtrzymany i ożywiony ich żywem zajęciem się mną, mogłem utrzymać swą umysłową równowagę, choć i to, w chwilach, gdy rozmowa się urywała, wrażenie błyskawiczne o świadomości strasznego mego położenia, gdy sam zostanę ze swemi myślami, wywoływało we mnie dreszcz chwilowy. Wiedziałem, że tej nocy oka nie zmrużę; a leżeć z otwartą źrenicą, pogrążony w myślach, wyznaję, że tego okropnie się bałem. Wyznałem to otwarcie doktorowi, który mi powiedział, że wcale się nie dziwi memu wrażeniu, lecz co się tyczy bezsenności, to mogę być spokojnym; gdy zechcę pójść spać, da mi on lekarstwo, które mi zapewni zdrowy sen do jutrzejszego rana.
— A jutro obudzisz się pan z pewnością z wrażeniem pełnoprawnego obywatela teraźniejszego wieku...
— Nim do tego dojdzie... — odrzekłem — chciałbym wiedzieć coś więcej o tym Bostonie, w którym się dziś znajduję. Mówiłeś mi pan, gdyśmy byli na górze, że chociaż wiek tylko upłynął od chwili, kiedym zasnął, więcej zmian zaszło podczas tych stu lat w położeniu ludzkości, niż w innych lat tysiąc. Patrząc na zmiany zaszłe w mieście, łatwo mi uwierzyć temu; chciałbym jednak coś bliżej o tem wiedzieć. By zrobić początek, zacznę od najważniejszego pytania: jak panowie rozwiązaliście kwestyję robotniczą? Była to prawdziwa zagadka sfinksa i sfinks ów w chwili, gdym zasypiał, zagrażał społeczeństwu zagład ą, jeśli tej zagadki nie